Plenerowa sesja sensualna z Lucy
Czym ono jest? Stanem przejściowym pomiędzy snem, a pełną świadomością po przebudzeniu. Na pewno znasz to uczucie, kiedy przez warstwę snów przebija się nieśmiały dźwięk budzika.
Sensualna sesja w plenerze? Czy może jednak poranny spacer na granicy snu i jawy?
Spotkaliśmy się, aby stworzyć zdjęcia, ale plenerowe sesje mają swoją, wyjątkową specyfikę.
Odchodzi się w trakcie ich realizacji od standardowego schematu przebywania w studiu i skupiania na detalach.
Czas nie jest ograniczony, a stres pozostaje w domu.
Eksplorując okoliczności przyrody, szukając idealnego miejsca na kadr, który pragniemy zrealizować… Bardzo łatwo jest stracić poczucie pracy do wykonania, czyli zdjęć. Nawet kiedy współpracuję z daną osobą po raz pierwszy i jeszcze przed chwilą byliśmy dalekimi nieznajomymi – chodząc po lasach, łąkach, docierając na plaże i zatrzymując obok pomostów czuję się za każdym razem tak, jakbym wyszedł na całodniową wyprawę ze starym przyjacielem.
Spotkaliśmy się nad jeziorem Lusowskim pod Poznaniem. Około godziny 7 rano.
Słońce witało dzień bardzo złotym uśmiechem, a my przemierzaliśmy teren w poszukiwaniu najlepszego miejsca do pracy.
Udało nam się trafić na dziką, zapomnianą przez ludzi plażę.
Zarastający trawą piasek, popadający w ruinę pomost, który lata świetności ma już dawno za sobą… Idealnie!
Współpraca podczas sesji
Wiedzieliśmy, że chcemy stworzyć obrazy, które opowiadać będą o poranku i wszystkich związanych z nim elementami.
Zdjęcia miały być delikatne, czarno białe i wykonane aparatem analogowym. Wybrałem średnioformatowego Pentacona Six TL i kliszę Fomapan 100.
Te czeskie materiały światłoczułe są bardzo niedoceniane, ale przy odpowiednim sposobie wywoływania dają genialne efekty.
Bardzo kocham ich charakterystycznie niską kontrastowość i specyficzne ziarno.Rozpakowaliśmy sprzęt. Wręczyłem Lucy tiul, który przeistoczyła w piękną suknię, a sam zająłem się pompowaniem dmuchanego materaca.
Bardzo silnie czuliśmy wtedy, że bierzemy aktywny udział w generowaniu alternatywnej rzeczywistości.
Drzewa stają się ramami, trawa podłogą, a powietrze wchodzące do materaca zamienia go w łóżko.
Zdjęcia postanowiliśmy rozpocząć od zabawy tiulem i łapania piękna porannych promieni słońca.
Lucy genialnie pozowała. Czułem, że doskonale rozumie ideę, o której wcześniej rozmawialiśmy.
Poruszała się zwiewnie i delikatnie. Zupełnie tak, jakby kroczyła po magicznej, sennej krainie.
Chodziłem za nią z aparatem i prowadziliśmy rozmowy.
Pozy, ustawienia rąk i nóg da się wytłumaczyć słowami.
Emocje i wizualne treści trzeba poczuć.
Dlatego rozmawialiśmy. O życiu, śmierci, miłości i radości. I robiliśmy to w taki sposób, aby dotrzeć do sedna każdego z tych zagadnień. I nie chodziło o to, aby definiować życie, miłość czy radość. Chodziło o to, aby poprzez słowa i myśli zintegrować się z emocjami. A emocje uchwycić na zdjęciach. 🙂
Rozmowy są dla mnie najważniejszą częścią prowadzenia modelki przez sesję fotograficzną.
Tak, jak wyżej napisałem – kiedy doprowadzimy do połączenia myśli, a nasz wizualny cel stanie się wspólny – droga do jego osiągnięcia sama odnajdzie swój tor.
Nie znaczy to jednak, że nie ustawiam ludzi przed moim obiektywem. Wręcz przeciwnie. Robię to często, skupiając ogromną uwagę na szczegółach (szczególnie pracując aparatem analogowym). To, jak się zachowujemy i czujemy to jedno, natomiast to, jak wyglądamy w objęciach fotografii to drugie.
Dlaczego używam analoga podczas sesji sensualnych?
Wykonywanie zdjęć aparatem analogowym, a szczególnie średnioformatowym ma swoją szczególną magię.
Po pierwsze mamy do wykorzystania 12 zdjęć na kliszy. Do każdego kadru więc podchodzi się z dużą uwagą i traktuje proces jego tworzenia prawie tak, jak proces malowania obrazu. Często pracując Pentaconem widziany z boku wyglądam, jak osoba która cały czas zmienia zdanie. Jak osoba, która nie może się zdecydować, jakie zdjęcie chce stworzyć. Poprawiam modelkę, przykucam, wstaję, robię dwa kroki w lewo, dwa kroki w prawo.
Nie dlatego, że nie wiem, lecz dlatego, że szukam tego jednego, idealnego ujęcia. Cały czas poprawiając szczegóły i myśląc nad alternatywnymi rozwiązaniami.
Dodatkową kwestią jest waga i rozmiar aparatu. Pentacon jest zdecydowanie większy od standardowej cyfry, a trzymanie go w rękach budzi pewien szacunek. Szacunek do tworzonego zdjęcia, który odczuwa fotograf.
To uczucie nie pozwala na radosne bieganie z aparatem przy oku i cykanie fotek wszystkiemu, co wydaje nam się interesujące. To uczucie wymaga zatrzymania się, przemyślenia i zaplanowania obrazu, który będzie wynikiem ostatecznym.
Sensualna sesja w plenerze – wspólna wędrówka po drogach piękna
Wyżej opisałem moje wspomnienia z sesją z Lucy.
Uważam jednak, że są one dosyć uniwersalne.
Każdy proces twórczy jest wyjątkowy, ale jednocześnie skupia wokół siebie podobne cechy.
Pomimo tego, że sesję realizowaliśmy pół roku temu, ja dalej uwielbiam wędrować z aparatem i zamieniać krajobrazy w plany zdjęciowe.
Chcesz spędzić dzień w taki sposób razem ze mną? Stać się bohaterką przepięknej opowieści i utrwalić swoje piękno na materiale światłoczułym?
Zapraszam do obejrzenia większej ilości moich zdjęć w galerii (link), na instagramie (link) i przede wszystkim skontaktowania się ze mną. Możesz zadzwonić, napisać maila, albo wysłać wiadomość. Jak Ci wygodniej. Chętnie odpowiem na każde pytanie! 🙂